Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2015
Dystans całkowity: | 673.78 km (w terenie 234.49 km; 34.80%) |
Czas w ruchu: | 37:22 |
Średnia prędkość: | 16.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.40 km/h |
Suma podjazdów: | 3339 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 61.25 km i 3h 44m |
Więcej statystyk |
Dystans2.85 km Czas00:08
SprzętCube Uczestnicy
do sklepu po bułki
dupa boli, ale trzeba było pojechać jakieś śniadanie w sklepie upolować.
Dystans86.12 km Teren66.09 km Czas05:04 Podjazdy681 m
Kaszëbsczi Wałãga 2015
Kaszubska Włóczęga to jest TA impreza na orientację w roku, punkt obowiązkowy w kalendarzu. Świetne lokalizacje, ciekawy trasy, odpowiednie ustawienie punktów i pierwszorzędna atmosfera, tak różna od popularniejszej i mocniej obleganej konkurencji. I tym razem nie było inaczej, chociaż dało się wyczuć zmianę budowniczego, głównie po wysokich wynikach ;)
W tym roku najciekawsze okazały się punkty przy brzegach jezior. Najpierw podwodny punkt kontrolny :
Następnie para PK na przeciwległych cyplach, zdobywana techniką "wpław na azymut" :
Zabrakło jedynie stopczasu przy wieży, który musieliśmy zorganizować we własnym zakresie, skutkiem czego trzeba było odpuścić 3 najmniej punktowane punkty kontrolne. Ostatecznie trasa została niemal wyczyszczona, co jest wynikiem bardzo zadowalającym, biorąc pod uwagę tradycyjną obsuwę na starcie, mocny błąd przy najeździe na "6" oraz postój na izotonik we Wdzydzach. Do poprawy stosunek czasu ruchu do postoju. 5:04/8:06 jest wynikiem pozostawiającym wiele do życzenia.
Nasz przejazd
Kaszubska Włóczęga to jest TA impreza na orientację w roku, punkt obowiązkowy w kalendarzu. Świetne lokalizacje, ciekawy trasy, odpowiednie ustawienie punktów i pierwszorzędna atmosfera, tak różna od popularniejszej i mocniej obleganej konkurencji. I tym razem nie było inaczej, chociaż dało się wyczuć zmianę budowniczego, głównie po wysokich wynikach ;)
W tym roku najciekawsze okazały się punkty przy brzegach jezior. Najpierw podwodny punkt kontrolny :
Następnie para PK na przeciwległych cyplach, zdobywana techniką "wpław na azymut" :
Zabrakło jedynie stopczasu przy wieży, który musieliśmy zorganizować we własnym zakresie, skutkiem czego trzeba było odpuścić 3 najmniej punktowane punkty kontrolne. Ostatecznie trasa została niemal wyczyszczona, co jest wynikiem bardzo zadowalającym, biorąc pod uwagę tradycyjną obsuwę na starcie, mocny błąd przy najeździe na "6" oraz postój na izotonik we Wdzydzach. Do poprawy stosunek czasu ruchu do postoju. 5:04/8:06 jest wynikiem pozostawiającym wiele do życzenia.
Nasz przejazd
Dystans13.21 km Teren4.00 km Czas00:57 Podjazdy894 m
Temp.14.0 °C SprzętCube
rozjeżdżenie na lotnisko w Borsku
Taki o wieczorny wypad na rozjeżdżenie. Lotnisko było, bunkry też, kilka górek też się objechało.
Dystans154.00 km Czas08:21
Temp.16.0 °C
EV10 Estonia Parnu-Tallin
Szkoda było marnować cały dzień na autokar, więc oddałem sakwy i
wróciłem do Tallina na lekko. Miało być 120km, ale wyszło troszku
więcej, co przy terenowych kołach dało się we znaki.
Większość trasy wyglądała podobnie - puste, równe asfalty, drewniane domki i zadbane obejścia. Nie takim wcale rzadkim widokiem są przydomowe ziemianki, u nas dawno temu wyparte już przez lodówki.
Można spotkać też hybrydy budowlane, czerpiące z nowoczesnych materiałów i starszych rozwiązań
Całkiem często napotykamy koscioły i cerkwie wszelkiej maści. Drewniane, kamienne oraz kamienno-ceglane. Kocioł polityczno-kulturowy, jaki panował w Estonii przez większość jej istnienia, sprawił, że nie da się wyróżnić jednego, wiodącego stylu, więc prawie każdy obiekt jest w pewien sposób wyjątkowy.
Jednak najwięcej czasu przychodzi jechać po pustych drogach, gdzie częściej ptaki słychać niż dźwięk silników samochodowych. Polecam wszystkim ornitologom, ilość ptactwa, jaka przy tobie lata podczas jazdy, jest nieprawdopodobna.
I na koniec najlepsze - mapy. Spotkać je można na każdym kroku. Stoją przy większości szlaków, na parkingach i postojach, w miastach gminnych i powiatowych. Nawet bez własnej mapy ciężko się zgubić, a dokładność map bije większość dostępnych wersji papierowych i na urządzenia GPS.
Większość trasy wyglądała podobnie - puste, równe asfalty, drewniane domki i zadbane obejścia. Nie takim wcale rzadkim widokiem są przydomowe ziemianki, u nas dawno temu wyparte już przez lodówki.
Można spotkać też hybrydy budowlane, czerpiące z nowoczesnych materiałów i starszych rozwiązań
Całkiem często napotykamy koscioły i cerkwie wszelkiej maści. Drewniane, kamienne oraz kamienno-ceglane. Kocioł polityczno-kulturowy, jaki panował w Estonii przez większość jej istnienia, sprawił, że nie da się wyróżnić jednego, wiodącego stylu, więc prawie każdy obiekt jest w pewien sposób wyjątkowy.
Jednak najwięcej czasu przychodzi jechać po pustych drogach, gdzie częściej ptaki słychać niż dźwięk silników samochodowych. Polecam wszystkim ornitologom, ilość ptactwa, jaka przy tobie lata podczas jazdy, jest nieprawdopodobna.
I na koniec najlepsze - mapy. Spotkać je można na każdym kroku. Stoją przy większości szlaków, na parkingach i postojach, w miastach gminnych i powiatowych. Nawet bez własnej mapy ciężko się zgubić, a dokładność map bije większość dostępnych wersji papierowych i na urządzenia GPS.
Dystans66.80 km Teren22.00 km
SprzętEnik
EV10 Estonia Varbla - Parnu
Teoretycznie ostatni dzień wyjazdu. Rozpoczynamy wylotem szutrówkami znad morza. Krajobrazy typowo sielskie: drewniane domki, gdzieniegdzie ruina wiatraka, zielone pola.
Po drodze, w Tostamaa, trafiamy na przydrożny bar. Niby jedziemy po Eurobelo, niby nad morzem, ale tutaj nawet sklep nie jest oczywistością. Czasem okazuje się, że sama miejscowość z mapy to jedynie skrzyżowanie i dwie skrzynki na listy.
Tym chętniej zachodzimy do środka, niszcząc wszelkie zapasy ciast, bułek, herbaty i VanaTallinn. Po takiej regeneracji morale znacząco rośnie i do Parnu dojeżdżamy ledwo korby rozkręciwszy.
Po drodze, w Tostamaa, trafiamy na przydrożny bar. Niby jedziemy po Eurobelo, niby nad morzem, ale tutaj nawet sklep nie jest oczywistością. Czasem okazuje się, że sama miejscowość z mapy to jedynie skrzyżowanie i dwie skrzynki na listy.
Tym chętniej zachodzimy do środka, niszcząc wszelkie zapasy ciast, bułek, herbaty i VanaTallinn. Po takiej regeneracji morale znacząco rośnie i do Parnu dojeżdżamy ledwo korby rozkręciwszy.
Dystans92.90 km Teren36.40 km Czas06:14 Podjazdy406 m
Temp.18.0 °C
EV10 Estonia Haapsalu - Varbla
Trzeci, najdłuższy etap. Byłby spokojnym, gdyby nie wmordęwind, który nas zaatakował w 1/3 trasy. Na szczęście z czasem się uspokoiło i grupa jakoś dotelepała do hotelu, gdzie widok wynagrodził wszystkie trudy.
Dystans92.14 km Teren37.00 km Czas06:14
EV10 Estonia Padise-Haapsalu
Dzień drugi, leśnym zwany. Dużo szutrów, dużo lasów, mało cywilizacji.
Ostatecznie przyzwyczajamy się, że wioska z mapy w rzeczywistości
wygląda tak
Po deszczowym poranku pogoda się poprawia i nawet jest po co zjeżdżać na plaże, które ciągną się wzdłuż R10. Oznakowanie szlaków rowerowych jest zdecydowanie lepiej przemyślane i opiera się na numeracji, przez co bez problemu możemy określić nasz kierunek, nie zastanawiając sie zbytnio, czy ten niebieski to jest nasz niebieski, pieszy, konny, czy może też rowerowy, ale w przeciwnym kierunku.
Prawie na każdym postoju możemy dodatkowo sprawdzić nasze położenie na mapie czy poszukać warianciku po okolicznych atrakcjach. Nieocenione wręcz udogodnienie, którego deficyt można odczuć na polskich szlakach.
Za postojem mijamy atrakcję dnia - posterunek straży pożarnej. Mimo ze cały czas podążamy R10, widok turystów na rowerach nadal budzi sensację, dzięki czemu wspólne zdjęcie czy dopompowanie opony z butli nie stanowi specjalnego problemu.
Do Haapsalu dojeżdżamy późnym popołudniem. Miejscowość wygląda na turystyczny odpowiednik Jastarni, jednak większość usług nadal czeka z otwarciem na sezon. Lokujemy się w hostelu nad bowlingiem i idziemy do knajpy na piwo i dziczyznę, miejscowy odpowiednik wieprzowiny.
Po deszczowym poranku pogoda się poprawia i nawet jest po co zjeżdżać na plaże, które ciągną się wzdłuż R10. Oznakowanie szlaków rowerowych jest zdecydowanie lepiej przemyślane i opiera się na numeracji, przez co bez problemu możemy określić nasz kierunek, nie zastanawiając sie zbytnio, czy ten niebieski to jest nasz niebieski, pieszy, konny, czy może też rowerowy, ale w przeciwnym kierunku.
Prawie na każdym postoju możemy dodatkowo sprawdzić nasze położenie na mapie czy poszukać warianciku po okolicznych atrakcjach. Nieocenione wręcz udogodnienie, którego deficyt można odczuć na polskich szlakach.
Za postojem mijamy atrakcję dnia - posterunek straży pożarnej. Mimo ze cały czas podążamy R10, widok turystów na rowerach nadal budzi sensację, dzięki czemu wspólne zdjęcie czy dopompowanie opony z butli nie stanowi specjalnego problemu.
Do Haapsalu dojeżdżamy późnym popołudniem. Miejscowość wygląda na turystyczny odpowiednik Jastarni, jednak większość usług nadal czeka z otwarciem na sezon. Lokujemy się w hostelu nad bowlingiem i idziemy do knajpy na piwo i dziczyznę, miejscowy odpowiednik wieprzowiny.
Dystans74.00 km Czas04:26 Podjazdy349 m
Temp.15.0 °C
EV10 Estonia Tallin-Padise
Pierwszy dzień wyprawy po R10 wzdłuż estońskiego wybrzeża. Start z centrum Tallina po asfaltowych chodnikach, które w większości odpowiadają tu za ruch rowerowy. Na przedmieściach chodniki ustępują miejsca wydzielonym DDR-om i tak już zostaje do najdalszych przedmieść. Wraz z końcem zabudowań ruch przenosi się na jezdnię, na której natężenie ruchu bardziej przypomina drogę gminną niż wojewódzką. Kultura jazdy też znacząco odbiega (na plus) od naszej rodzimej, więc podróż przebiega niespodziewanie spokojnie.
W Keila-Joa robimy postój na szybkie zwiedzanie neogotyckiej posiadłości, wzniesionej przez Alexandra von Benckendorffa, oraz regenerację w pobliskim barze. Jak okaże się później, tego typu przybytki są raczej rzadkością i planowanie trasy należy rozpocząć właśnie od sprawdzenia możliwości postoju na trasie. Nawet jeśli jest to postój pod sklepem spożywczym.
Dalej znowu asfalty, lasy i sporadyczne postoje widokowe.
W Keila-Joa robimy postój na szybkie zwiedzanie neogotyckiej posiadłości, wzniesionej przez Alexandra von Benckendorffa, oraz regenerację w pobliskim barze. Jak okaże się później, tego typu przybytki są raczej rzadkością i planowanie trasy należy rozpocząć właśnie od sprawdzenia możliwości postoju na trasie. Nawet jeśli jest to postój pod sklepem spożywczym.
Dalej znowu asfalty, lasy i sporadyczne postoje widokowe.
Dystans32.60 km Teren30.00 km Czas02:26 Podjazdy380 m
Temp.21.0 °C SprzętCube
Bory wa
Dzień drugi i objazd jeziora Kałębie, który postanowiliśmy urozmaicić sobie poszukiwaniami pozostałości po walkach AK w rejonie Sobińskiej Strugi, gdzie 5 maja 1944 roku oddziały partyzanckie zostały otoczone przez niemiecką ekspedycję pacyfikacyjną. Niestety, mimo oznaczenia na kilku mapach, w terenie nie zachował się żaden ślad upamiętniający te wydarzenia.
Pozostało wrócić na siodełko i dokończyć pętlę po okolicznych lasach. Tereny godne polecenia na dłuższy weekend, szczególnie ciekawie zapowiadają się nowe szlaki rowerowe Wdeckiego Parku Krajobrazowego. Kolejny punkt na liście.
a
Pozostało wrócić na siodełko i dokończyć pętlę po okolicznych lasach. Tereny godne polecenia na dłuższy weekend, szczególnie ciekawie zapowiadają się nowe szlaki rowerowe Wdeckiego Parku Krajobrazowego. Kolejny punkt na liście.
a