Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:298.79 km (w terenie 189.50 km; 63.42%)
Czas w ruchu:25:35
Średnia prędkość:11.68 km/h
Maksymalna prędkość:64.43 km/h
Suma podjazdów:8403 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:59.76 km i 5h 07m
Więcej statystyk
Dystans45.86 km Teren41.00 km Czas04:52 Podjazdy1600 m
Temp.6.0 °C SprzętCube
MTBCH etap IV
Kategoria etapówki
Poranek mglisty, deszczowy, zimny i jeszcze jakiś żartowniś rowery nam do koszy powkładał :)

Najkrótszy i chyba najbardziej soczysty etap. 45 kilometrów prawie nieustannie w górę, w deszczu od samego początku, momentami z takimi ściankami, że trzeba było się po drzewach wciągać. Na przemian kamienie, szutry, single i błoto z trzema ciekawymi przerywnikami:

- akwedukt i ścianka za nim, którą podobno ktoś zjechał do końca



- objazd twierdzy Srebrna Góra ścieżką na jedno koło pod murami, czasem z przepaściami po obu stronach, które skutecznie podnosiły ciśnienie i przywracały temperaturę ciała



- podjazd rzeką za drugim bufetem, która kilka godzin wcześniej miała szansę być szlakiem pieszym

 

Etap nie byłby etapem, gdyby nie bardzo solidny łomot w dół przed metą, którą w tym roku udało się zaliczyć na kołach.

Co tu dużo mówić, etap kwintesencja mtb. Właśnie dla takich tras człowiek z drugiego końca Polski przyjeżdża.
Dystans72.00 km Teren63.00 km Czas06:13 Podjazdy2387 m
Temp.18.0 °C SprzętCube
MTBCH etap III
Kategoria etapówki
Najciekawszy etap tegorocznej edycji. Start ze Stronia Śląskiego peletonem, zaliczając rundą honorową wkoło centrum.



 Po starcie dłuższy podjazd wzdłuż Młynówki, potem trawers asfaltem i zaczynamy przygodę z granicznym, w tym roku lekko okrojonym, aby  zdążyć do Barda zajechać przed północą.  Na początek trochę jagód i trawy w okolicach Czernicy, pierwszy solidny łomot w dół 



szuterek, nawrót i powrót na graniczny. Potem Borówkowa Góra i dalej duzo granicznego. Nieustanny interwał robi swoje i powoli zaczynam zostawać z tyłu. Na drugim bufecie spotykam chłopaka z Warszawy, którego dopadł kryzys (jak się okazuje, i tak dzień później niż kolegów z zespołu, którzy nawet nie raczyli wystartować). Łączymy więc nasze kryzysy i razem pomykamy w kierunku mety, podciągając się na przemian. Zjazd do Barda tym razem w siodle, aczkolwiek z kilkoma podpórkami i jednym szpagatem nad kierownicą. Spóźniony refleks robi swoje. Po małym zamieszaniu z dojazdem do bazy odnajduję kompana czekającego na mnie przed metą, na która wjeżdżamy razem. Ot ciekawy etap się z niczego zrobił.

Nie tracąc czasu z mety idziemy na poszukiwanie knajpy. Instalujemy się w Pizzeri Verona, przy ulicy Głównej 14, gdzie jemy najlepszą pizzę od dawna. A potem jeszcze jedną. A potem jeszcze pierogi. Miejsce ze wszech miar godne polecenia. Tak jak i samo Bardo, zdecydowanie niedoceniane w stosunku do swego potencjału.

Dystans68.42 km Teren65.00 km Czas05:36 Podjazdy2104 m
Temp.19.0 °C SprzętCube
MTBCH etap II
Kategoria etapówki
Etap 2, kilometraż lekko w górę, stopień trudności lekko w dół. Dwie zbiórki łańcucha z korby na pierwszych kiloemtrach i znowu mogę delektować się jazdą pustym szlakiem, okazjonalnie mijając na zjazdach niedokręcających z górki Belgów, chociaż na pierwszym podjeździe z nawiązką niwelują stratę.
Na 23km zaczyna się drugi w tym dniu i najdłuższy w całej imprezie podjazd, na którym, zgodnie z zasadą kryzysu dnia drugiego, zaliczam kompletny zgon, po którym graniczny z przyjemności zamienia się w katorgę.



Po drugim bufecie siły powoli wracają, więc spokonie do mety. Dojazd z lekkim zapasem, mycie roweru i strzała na pizzę, gdzie Przemek uprzejmy był już miejsce zająć. Teraz będzie już tylko łatwiej.
Dystans68.83 km Teren1.50 km Czas06:10 Podjazdy2312 m
Temp.22.0 °C SprzętCube
MTBCH etap I
Kategoria etapówki
Etap I - pierwszy solidny górski łomot . Pierwsze zdziwienie zagranicznych skalą techniczności tras



pierwsze OTB, pierwsza wygięta przerzutka, pierwszy MTBut do serwisu, pierwszy samotny długi podjazd. Na Śnieżnik. Tradycyjny pierwszodniowy zgon i samotny łomot pustym na szczęście czerwonym.
 
 

Przed metą pierwsze skurcze, pierwszy magnezik i pierwsza walka z limitem. Potem pizza i piwo w Stroniu i pierwsza cisza nocna przed 20. Jak na pierwszy dzień to nawet ujdzie.

Dystans43.68 km Teren19.00 km Czas02:44
Temp.31.0 °C SprzętCube
MTBCH prolog podwójny
Kategoria etapówki
No to się nam wróciło na Czelendża.  Na miejscu trochę starych znajomych, kilku nowych. Tradycyjnie pierwszy dzień na rozjeżdżenie. Miały być treningi przez wiosnę, miały lecieć kilometry, a od zeszłej edycji raptem 200km w kołach góralowi przybyło. I to było czuć. I to podwójnie, bo najpierw sam musiałem zaliczyć swoje, a potem wrócić się i przejechać trasę z Agatą.



Po drugim podjeździe na start miałem już serdecznie dosyć, a czas gonił, więc na Czarną Górę wjechałem sobie krzesełkami. Po raz pierwszy w życiu z rowerem, całkiem przyjna opcja, nie powiem. Potem skrót szlakiem rowerowym, który ktoś chyba palcem po mapie wyznaczył, łomot kamiennym zjazdem i już dalej do mety razem polecieliśmy szuterkami.