Dystans92.14 km Teren37.00 km Czas06:14
EV10 Estonia Padise-Haapsalu
Dzień drugi, leśnym zwany. Dużo szutrów, dużo lasów, mało cywilizacji.
Ostatecznie przyzwyczajamy się, że wioska z mapy w rzeczywistości
wygląda tak
Po deszczowym poranku pogoda się poprawia i nawet jest po co zjeżdżać na plaże, które ciągną się wzdłuż R10. Oznakowanie szlaków rowerowych jest zdecydowanie lepiej przemyślane i opiera się na numeracji, przez co bez problemu możemy określić nasz kierunek, nie zastanawiając sie zbytnio, czy ten niebieski to jest nasz niebieski, pieszy, konny, czy może też rowerowy, ale w przeciwnym kierunku.
Prawie na każdym postoju możemy dodatkowo sprawdzić nasze położenie na mapie czy poszukać warianciku po okolicznych atrakcjach. Nieocenione wręcz udogodnienie, którego deficyt można odczuć na polskich szlakach.
Za postojem mijamy atrakcję dnia - posterunek straży pożarnej. Mimo ze cały czas podążamy R10, widok turystów na rowerach nadal budzi sensację, dzięki czemu wspólne zdjęcie czy dopompowanie opony z butli nie stanowi specjalnego problemu.
Do Haapsalu dojeżdżamy późnym popołudniem. Miejscowość wygląda na turystyczny odpowiednik Jastarni, jednak większość usług nadal czeka z otwarciem na sezon. Lokujemy się w hostelu nad bowlingiem i idziemy do knajpy na piwo i dziczyznę, miejscowy odpowiednik wieprzowiny.
Po deszczowym poranku pogoda się poprawia i nawet jest po co zjeżdżać na plaże, które ciągną się wzdłuż R10. Oznakowanie szlaków rowerowych jest zdecydowanie lepiej przemyślane i opiera się na numeracji, przez co bez problemu możemy określić nasz kierunek, nie zastanawiając sie zbytnio, czy ten niebieski to jest nasz niebieski, pieszy, konny, czy może też rowerowy, ale w przeciwnym kierunku.
Prawie na każdym postoju możemy dodatkowo sprawdzić nasze położenie na mapie czy poszukać warianciku po okolicznych atrakcjach. Nieocenione wręcz udogodnienie, którego deficyt można odczuć na polskich szlakach.
Za postojem mijamy atrakcję dnia - posterunek straży pożarnej. Mimo ze cały czas podążamy R10, widok turystów na rowerach nadal budzi sensację, dzięki czemu wspólne zdjęcie czy dopompowanie opony z butli nie stanowi specjalnego problemu.
Do Haapsalu dojeżdżamy późnym popołudniem. Miejscowość wygląda na turystyczny odpowiednik Jastarni, jednak większość usług nadal czeka z otwarciem na sezon. Lokujemy się w hostelu nad bowlingiem i idziemy do knajpy na piwo i dziczyznę, miejscowy odpowiednik wieprzowiny.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.