Dystans24.98 km Teren29.46 km Czas01:58 Podjazdy480 m
Temp.26.0 °C SprzętCube
MTBCH etap IV
Kategoria etapówki
Terapia ketonalowo - radlerowa chyba pomogła. Wiec rano fura na start i lecim do Walimia. Na rynku fajny klimat, start IV etapu podwaja tymczasowo liczbę mieszkańców miasteczka.


Na początek szybka dzida peletonem między chałupami i kibicującymi ludźmi. Prawie jak Tour de Pologne :) Do przecięcia z krajówką trasa leci całkiem szybko, aczkolwiek zastanawia liczba pompujących koła na poboczach. Przestaje zastanawiać po wjechaniu do lasu, gdzie co 100m ustawiają się mobilne punkty wymiany. A ponieważ szczęścia nigdy za wiele, w końcu i ja muszę zjechać na bok. Dętka pocięta tak wrednie, że dopiero za 3 razem udaje się wrócić do jazdy. I nie na długo. 2km dalej kolejny flak. Nowe dętki się skończyły, tak samo klej. W pewnym momencie dojeżdża niezawodny Maciej i ratuje swoim zestawem. Sklejamy dętkę i ruszymy razem, by po chwili stanąć na poratowanie jednego Czecha. Facet zaliczył tyle dziur, że po 5 minutowej walce dziękuje, zakłada rower na plecy i idzie dalej spacerem. My ruszamy szybko, żeby nadrobić stracone minuty, ale do trzech razy sztuka, po kolejnym kilometrze znowu flak. Łatka puściła. Ostatkami kleju od Macieja udaje się zaradzić, pompuję obie dętki na kamień i ruszam znowu. Lekko godzina w plecy, a nawet 1/4 człowiek nie ujechał. I, widać, nie ujedzie. Przed Źródłem Marii kolano się odzywa i jednoznacznie kończy podróż. Najlepszy zjazd tego etapu przychodzi robić "na hulajnogę". Na szczęście kończy go bufet, na którym udaje się załatwić transport do mety. Oprócz obsługi i stołów jedzie z nami jeszcze jeden Hiszpan, wspomniany Czech i jakiś Polak. Ładny przesiew.

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!