Wpisy archiwalne w kategorii
reszta
Dystans całkowity: | 416.75 km (w terenie 189.60 km; 45.49%) |
Czas w ruchu: | 44:11 |
Średnia prędkość: | 9.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.93 km/h |
Suma podjazdów: | 2815 m |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 19.85 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Dystans17.92 km Teren6.00 km Czas01:11 Podjazdy170 m
Temp.8.0 °C SprzętCube
Dystans8.30 km Teren7.50 km Czas00:28 Podjazdy 92 m
Temp.5.0 °C SprzętCube
test Garmina
Szybka rundka do Źródła Marii
Dystans43.00 km Teren26.00 km Czas02:43
Temp.4.0 °C
podejście do zimowej pętli
Na trojmiasto.pl pojawiła się fajna trasa po TPK, więc postanowilismy wypróbować.
Do startu zaoferował się michał i wujas jedrek, ale tego drugiego w ostatnim momencie wcięło. Ponieważ dzisiejsza sobota pracująca i zapowiadało się na powrót po zmroku, dałem znać SilverowiXC, który na forumrowerowym zaoferował pomoc w wyborze latarki, żebyśmy mogli zrobić mały test na trasie.
Ustawiliśmy się na 14:20 w okolicach zoo i nie byłoby problemu, gdyby nie tracyja, że w sobotę 00 się nie wyjdzie. Jak do tego dodać kłopoty ze znalezieniem ubrań i zniknięte soczewki, których szukanie kosztowało mnie pół godziny przewracania domu, to już przekraczaliśmy limit. Na deser okazało się, że napęd po wypadzie plażowym lekko zrudział i trzeba było go na szybkości przeserwisować. Tak więc wyjechaliśmy prawie w momencie, gdy powinniśmy być już w Oliwie, ale żeby lekko nie było, dojeżdżaliśmy pod wiatr i z kwadransu zrobiło się poł godziny.
Tak więc zaczeliśmy z obsuwą, Silvera trochę pod zoo wywiało, ale pętla czeka. Ruszyliśmy pod Pachołek i życie zweryfikowało brak uchwytu na komórkę. O ile udało mi się odpalić na Solidzie traka, który przesłali chłopaki redagujący artykuł, o tyle jazda z nim w ręcę sprawiła, że zamykałem ogony. Do tego gadka przez telefon i pierwsze skrzyżowanie i chłopaki mi znikli. Telefon do Michała i jadę w prawo, zjechałem prawie do Czyżewskiego, drugi telefon, jednak w lewo. Jeszcze się nie rozgrzalśmy i już godzina w plecy, chłopaki trochę poirytowani..
Dalej poszło już spokojniej. Schowałem komórkę, przodem poleciał Silver ze swoim gipsem, jednoczesnie podkręcając tempo. A było co podkręcać, bo podjazdy szły jak po kleju, jednak dojazdy mieszczuchem a wypady w las to są dwie różne kwestie i widać, że forma typowo zimowa.
Jakoś dotarliśmy w okolice Osowej, co wykorzystałem, żeby odebrać z chaty listy ze skarbówki. Dalej szybki postój po Gatorady w biedzie i jazda na Owczarnię. Pod Selgrosem drugi postój, bo ucieklismy Michałowi i trzeba było zsynchronizować położenie. Silver trochę znudzony naszym turystycznym tempem pożegnał nas i poleciał do domu asfaltem, żeby się rozgrzać i ominąć jazdę lasem po zmroku. My polecieliśmy na Owczarnię i dalej na Matemblewo. Zaraz za Owczarnią powitały nas zmrok i błoto. Bocia pierwszy raz odpaliła w terenie i przy 65% spokojnie dawała radę na zjazdach koleinami ciężkiego sprzętu lesników. Przy 100% oświetlała drogę obojgu z nas. Dotarliśmy więc sobie do Słowaka, potem dzida w dół, skrót przed budowę i witamy w domu.
Rower pod prysznic, hample do pudełka i jutro lecą do Wrocławia, bo hamują gorzej od torpedy w mieszczuchu, reszta woda, gąbka i olej, żeby drugi raz obyło się bez niespodzianek. Oby MC_Sport w końcu przysłal paczkę z ciuchami, bo jazda w wersji zimowej przy +5C kończy się wewnętrznym prysznicem.
Zrobi się cieplej, drugie podejście.
Do startu zaoferował się michał i wujas jedrek, ale tego drugiego w ostatnim momencie wcięło. Ponieważ dzisiejsza sobota pracująca i zapowiadało się na powrót po zmroku, dałem znać SilverowiXC, który na forumrowerowym zaoferował pomoc w wyborze latarki, żebyśmy mogli zrobić mały test na trasie.
Ustawiliśmy się na 14:20 w okolicach zoo i nie byłoby problemu, gdyby nie tracyja, że w sobotę 00 się nie wyjdzie. Jak do tego dodać kłopoty ze znalezieniem ubrań i zniknięte soczewki, których szukanie kosztowało mnie pół godziny przewracania domu, to już przekraczaliśmy limit. Na deser okazało się, że napęd po wypadzie plażowym lekko zrudział i trzeba było go na szybkości przeserwisować. Tak więc wyjechaliśmy prawie w momencie, gdy powinniśmy być już w Oliwie, ale żeby lekko nie było, dojeżdżaliśmy pod wiatr i z kwadransu zrobiło się poł godziny.
Tak więc zaczeliśmy z obsuwą, Silvera trochę pod zoo wywiało, ale pętla czeka. Ruszyliśmy pod Pachołek i życie zweryfikowało brak uchwytu na komórkę. O ile udało mi się odpalić na Solidzie traka, który przesłali chłopaki redagujący artykuł, o tyle jazda z nim w ręcę sprawiła, że zamykałem ogony. Do tego gadka przez telefon i pierwsze skrzyżowanie i chłopaki mi znikli. Telefon do Michała i jadę w prawo, zjechałem prawie do Czyżewskiego, drugi telefon, jednak w lewo. Jeszcze się nie rozgrzalśmy i już godzina w plecy, chłopaki trochę poirytowani..
Dalej poszło już spokojniej. Schowałem komórkę, przodem poleciał Silver ze swoim gipsem, jednoczesnie podkręcając tempo. A było co podkręcać, bo podjazdy szły jak po kleju, jednak dojazdy mieszczuchem a wypady w las to są dwie różne kwestie i widać, że forma typowo zimowa.
Jakoś dotarliśmy w okolice Osowej, co wykorzystałem, żeby odebrać z chaty listy ze skarbówki. Dalej szybki postój po Gatorady w biedzie i jazda na Owczarnię. Pod Selgrosem drugi postój, bo ucieklismy Michałowi i trzeba było zsynchronizować położenie. Silver trochę znudzony naszym turystycznym tempem pożegnał nas i poleciał do domu asfaltem, żeby się rozgrzać i ominąć jazdę lasem po zmroku. My polecieliśmy na Owczarnię i dalej na Matemblewo. Zaraz za Owczarnią powitały nas zmrok i błoto. Bocia pierwszy raz odpaliła w terenie i przy 65% spokojnie dawała radę na zjazdach koleinami ciężkiego sprzętu lesników. Przy 100% oświetlała drogę obojgu z nas. Dotarliśmy więc sobie do Słowaka, potem dzida w dół, skrót przed budowę i witamy w domu.
Rower pod prysznic, hample do pudełka i jutro lecą do Wrocławia, bo hamują gorzej od torpedy w mieszczuchu, reszta woda, gąbka i olej, żeby drugi raz obyło się bez niespodzianek. Oby MC_Sport w końcu przysłal paczkę z ciuchami, bo jazda w wersji zimowej przy +5C kończy się wewnętrznym prysznicem.
Zrobi się cieplej, drugie podejście.
Dystans31.37 km Teren20.00 km Czas02:10
Temp.-7.0 °C
BajkOnDeBicz_Raz
Mieliśmy wystartować o 9:30 z Nowego Port, ale nie wyszło.
Mieliśmy przejechać cały trójmiejski odcinek plażowy i dotrzeć do skweru w Gdyni, ale nie wyszło.
Mieliśmy robić postaje na grzeńce z widokiem na zatokę, ale nie wyszło.
Ale i tak było zajebiśie
Start, plaża w Nowym Porcie
Jedziemy, w tle wejście do gdańskiego portu.
WujasJędrek na BrzeźnoKapp
JelitkowoKapp
Powrót śieżką i typowo gdański system remontowej teleportacji
Lodowa broda
Koniec plażowej pętli na molo w Brzeźnie
Mieliśmy przejechać cały trójmiejski odcinek plażowy i dotrzeć do skweru w Gdyni, ale nie wyszło.
Mieliśmy robić postaje na grzeńce z widokiem na zatokę, ale nie wyszło.
Ale i tak było zajebiśie
Start, plaża w Nowym Porcie
Jedziemy, w tle wejście do gdańskiego portu.
WujasJędrek na BrzeźnoKapp
JelitkowoKapp
Powrót śieżką i typowo gdański system remontowej teleportacji
Lodowa broda
Koniec plażowej pętli na molo w Brzeźnie
Dystans9.10 km Czas00:43
Temp.-9.0 °C SprzętEnik
do Głównego na ACTA
zimno jak ja pierdziu, ściezki zmarożone, ale jakoś dało radę. Owiewki i ocieplcze dobra rzecz
Dystans4.60 km Teren4.00 km Czas00:18 Podjazdy 50 m
wzgórzami Wrzeszcza
szybki popołudniowy wypad na okoliczne podjazdy, żeby nogi i rower nie zardzewiały
Dystans7.91 km Czas00:21
Temp.16.0 °C
Dystans16.00 km Czas00:54
Temp.15.0 °C
sobotnie pedałowanie
rundka po Wrzeszczu plus rundka do Baltic Areny. po drodze pełno naprutych lechistów, więc trzeba było patrzeć, żeby kolejnej dętki nie łatać
Dystans3.40 km
biedna wyprawa
po bułki tam i z powrotem